Witajcie!
Chcę Wam
opisać wspaniałą majówkę. Trochę była przedłużona (wyjechałam w zeszłą sobotę),
ale gdyby nie to nie miałabym 5 (!) życiówek oraz nie widziałabym dymówki, co
za tym idzie nie wygrałabym znaczka z jerzykiem w Kampanii Springalive. No
dobra! Przejdźmy do opisu!
Po
przyjeździe (26.04) od razu popędziłam nad rozlewisko. Jak zwykle- 4 czajki,
stadko nieoznaczonych biegusów, grzywacze latające tam i z powrotem. Dziś nic
ciekawego, ale jutro… będzie super!
27.04 Wyszłam
z domu ok. 8.10 i ruszyłam przez pole ściętych wierzb. Krowy gapiły się we
mnie. Skowronek zasuwał, aż uszy bolały.
Wtem niewielki ptaszek na linii elektrycznej. Oczom nie wierzyłam… to
niemożliwe… Szary grzbiet, czarne nóżki oraz kremowy brzuch. Czyli widziałam
białorzytkę (66)! Potem jeszcze raz, kilka dni potem widziałam tego
ptaszka. Potem, gdy doszłam nad
rozlewisko odezwała się kapturka. Znów poderwały się nieozna…, przepraszam, już
oznaczone biegusy zmienne (67)! Wsłuchiwałam się w trel ptaków. Niedaleko latał
błotniak stawowy. Kolejny raz
przeskoczyłam strumyk, ale tym razem nie wyleciało mi spod nóg mnóstwo
grzywaczy. Jak cudownie rechotały żaby! Biegnę już do domu, gdy… znajduję rożek
koziołka. Potem jeszcze jedna życiówka- piegża (68) Genialnie!
28.04 Ustaliłam
sobie- będę trzy razy dziennie patrolować rozlewisko. Zawsze najciekawsze są
ranne wyprawy. Gdy szłam sobie nad „Ptasią ostoję” jakiś ptak usiadł na słupku, który podtrzymuje pastucha
elektrycznego. Powiększyłam w aparacie na maksa i było wiadomo, że widziałam
remiza (69)! Potem już nic ciekawego.
29.04 Gdy
byłam u znajomych i pokazałam im remiza to powiedzieli, że w zeszłym roku te
ptaki założyły u nich swą „wełnianą skarpetę”. Okazało się, że są u nich sowy-
uszatki prawdopodobnie. W związku z tym popędziłam do nich na wieczorne czuwanie.
Klapa. Jeden ptak był duży i mogła to być sowa, ale pewności nie mam. Szczerze
mówiąc, ciocia bardziej klapą się przejmowała niż ja J. Jak nie teraz to później.
30.04 Nic
godnego odnotowania.
1.05 Nic godnego odnotowania.
2.05
Ostatni dzień przed wyjazdem. Znów idę na sowy z kolejną klapą. Ciotka mówi:
jesteś najcierpliwsza z osób, które znam. Ja?!
3.05 Gdy
wracamy do Warszawy, widzę na polu bażanta! Wstyd się przyznawać, 70 gatunek!
Mam
jeszcze prośbę. Czy ktoś mógłby podesłać mi linka, do strony gdzie można się
zgłosić do obozu nad Jeziorem Rakutowskim?