środa, 26 października 2016

Duch lasu

Moje fotograficzne plany popsuło przeziębienie i pogoda, która była dość paskudna w Warszawie.

Moją pasją jest fotografia, ale mało osób wie, że interesuję się również dawnymi wierzeniami. W szczególności religią starożytnego Egiptu i Starożytnej Grecji.
Jednak jest jeszcze jedna intrygująca mitologia- nasza słowiańska. Na razie nie znam jej tak dobrze jak tych starożytnych, ale chciałabym wam kogoś przedstawić.
Poznajcie Leszego.

Słowianie określali tym mianem DUCHA LASU. A czemu o nim piszę? Bo w szczególności opiekował się dzikimi zwierzętami, pomagał im w ich leśnym życiu. A jaki byłby los fotografującego dzikie zwierzęta gdyby dzikich zwierząt nie było? Dziwny z pewnością.

Leszy miał kilka oblicz: surowego, grożnego, lecz czasami życzliwego. Wszystko zależało od człowieka. Na przykład: żył sobie Świętopełk i był dobry dla lasu. Jak Świętopełk wchodził do puszczy i zagłębiał się w jej mroczne ścieżki, to Leszy pomagał mu z niego wyjść. Ochraniał przed napaścią wilków czy innych wygłodniałych stworzeń. Widzicie jakie bóstwo leśne potrafiło być miłe? No, ale czasami było złośliwe. Kiedy taki Świętopełk wszedł do lasu i nic złego nie zrobił, ale Leszy był w złym humorze, to było niemiło. Leszy mógł wytrącić naszemu Słowianinowi wszystko co zebrał do swojego koszyka albo dmuchnąć mu zimnym wiatrem w twarz. A to złośnik!
Naprawdę niemiło zaczynało się robić kiedy podpadłeś naszemu staruszkowi. Mogłeś polować, ale nie mogłeś zabić ZA dużo zwierząt. Mogłeś wycinać drzewa, ale nie mogłeś wyciąć ZA dużo. Jeżeli złamałeś te zasady, prawdopodobnie zginąłeś bardzo bolesną śmiercią.

Inne imiona to: Laskowiec, Boruta czy Leśne licho. (ale Leszy jest najfajniejsze, prawda? też tak uważam).
Pojawiał się jako starzec z lekka przypominający drzewo, zwierzę lub wiatr. Jak był tym humanoidalnym drzewem to miał tak białą twarz jakby nigdy nie wychodził z ciemnej puszczy... ups, chyba tak


Fajny dziadzio prawda?\
Kochani, bądźmy dobrzy dla lasu, bo przecież nie chcemy zginąć bardzo bolesną śmiercią!

















środa, 19 października 2016

Niejesienne zdjęcia

Witajcie! (Jeżeli ktoś tu jest jeszcze)
Zauważyłam, że w lato nie lubię fotografować. Po prostu nie. Zaczynam fotografować w pażdzierniku i kończę w czerwcu. Dziwne.
Ale po prostu w lato muszę odpocząć. żadnych bieganin z aparatem. Tylko książka, kocyk i słońce.
Tak dawno mnie tu nie było, ale jestem! To najważniejsze. Już przestawiłam się w zasadzie na tryb uczniowski, ale ja chyba jeszcze jedną nogą jestem w tych wakacjach :) Od roku nie pisze tu regularnie  i to mnie smuci. Może znajdę sposób by to naprawić. A w ten jesienny wieczór przeniosę was w czerwcowy, piękny i ZIELONY poranek!

Czasami mam tak, że żadne zdjęcie z miliona zrobionych nie wyszło dobrze. A czasem tak, że jest sporo fajnych ujęć w jednej sesji. Tak miałam z pokląskwą, których wokół naszego domku na Mazurach jest naprawdę dużo. Szłam sobie na spacerek i nagle widzę dwie pokląskwy. Swiatło było świetne, więc zdjęcia, w mojej opinii, się udały.





Które najfajniejsze? Udanych kadrów, ciepłej herbatki&książki i dużo radości na te ciemne dni :)
Pozdrawiam!