czwartek, 8 października 2015

Mazury i Edp

Hej!
Napiszę tu krótko weekendzie na początku września i o EDP.

Wrzesień. Mglisty późny poranek (dziesiąta?). Wychodzę na drogę delikatny chłodek szczypie w policzki.Coś musi się zaraz wydarzyć, coś pięknego. Coś czego nie zapomnę. Wiedziona przeczuciem patrzę na górkę. Nagle wychylają się zza niej 3 łanie. Wiedziałam. Włączam szybko aparat i zaczynam robić zdjęcia.
Wyszły tak, że moje wybredne gusta są zadowolone. Super!




Za nimi wybiegł koziołek, ale nie został sfotografowany. Przez głowę przebiegła mi myśl, że coś musiało te zwierzęta wystraszyć. I słusznie myślałam, bo dwa metry ode mnie na drogę wybiegł kundelek. I pobiegł dalej.
Jednak był za mały żeby wystraszyć tyle zwierza. Potem zobaczyłam jeszcze dwa inne, większe psy.Poszłam stamtąd bo takie włóczęgi bywają niebezpieczne.
Tego samego dnia pojechaliśmy do naszych znajomych. Szczęście dopisało. Zobaczyłam 124 gatun- paszkot!
Tu widać go bardzo słabo:
I niedługo po życiówce zobaczyłam orlika krzykliwego.

A teraz o EDP.
Europejskie Dni Ptaków uważam za wyjątkowo udane. Już z samego rana zaliczyłam ciegawe gatunki. Po skalniaku latały wesoło ukochane rudziki. Jeszcze nigdy nie widziałam ich tutaja. Tym bardziej mnie to cieszy. Również sikory postanowiły przylecieć. Pojawiły się w składzie: modraszka,bogatka, czarnogłówka i uboga. Nagle coś przeszyło błękit. malutki, szarawy w prążki- krogulec!
Zaraz potem zobaczyłam, że jakaś drobinka skacze wśród sterty gałązek i listków. Strzyżyk. Drugie stwierdzenie w życiu. Tego dnia parę razy pojawił się w tamtej okolicy. Niestety jak zwykle nie dał zrobić zdjęcia :(.
Poszłam za dom i popatrzyłam na drzewa, bo coś się tam działo.To stadka sikorek buszowały wśród gałęzi. A oprócz tego mysikróliki. Udało się jednemu zrobić zdjęcie! i fajnie wyszło, bo nieszablonowo :D
Były też mazurki i śliczne obłoki.


To było w sobotę. W niedzielę pojechaliśmy ze znajomymi na wycieczkę. Znalazłam pióro któregoś z dzięciołów. Mój tata i kuzyn widzieli zimorodka (byliśmy nad rzeką), ale gdy ja się odwróciłam klejnocik zniknął :( Moźe UFO go porwało :D
I z relacji to tyle.
Ale jeszcze
Znalazłam piękny wiersz o tym co czuje gdy wracam z Mazur do Warszawy:
Joanna Kulmowa
Mieszkałam daleko od miasta

Mieszkałam daleko od miasta
 Miałam jaskółki we włosach.
 Miałam w kieszeni gwiżdżącego kosa
 w rękawie – szpacze gniazda.

Ostrożnie chodziłam na moje wędrówki
 żeby nie zadeptać mrówki
 bożej krówki.

Teraz mam pod nogami asfalt
i nie noszę już zapachów trawy
szumów
 ćwierkań.

Tylko nocą wywołuje mnie z miasta
 szpak
co świszczy mi
w rękawie
sweterka.
No bo w mieście nie ma przyrody. Nie ma pól lasów i... grzybów! :D
Sporo ich w tym roku.

I tym optymistycznym grzybkiem pozdrawiam wszystkich!