wtorek, 28 stycznia 2014

Zimowe Ptakoliczenie 2014

Witajcie,
Napisałam taki post tu http://www.otopjunior.org.pl/pl/blog/_rudzik-/6330
Witam Was,
ja zmarznięty rudzik  :) Chcę Wam opisać wycieczkę, na którą dziś poszłam (choć radości opisać się nie da). Miałam w nią duży wkład. I teraz zagadka: czym? Przeczytajcie całe i zgadujcie :)
 8.45 rudzik idzie po dudka55. Schodzimy z tatą do garażu. Gdy przyjeżdżamy na miejsce, jest tylko Pani Beata i pare innych pań. Następuje lekkie opóźnienie i o 9.15 wyruszamy. Doszliśmy na ul. Vogla i ja zauważyłam jednego z pierwszych ptaków- bogatkę. Idziemy dalej i niedługo potem krzyczę:
- Stójcie, coś większego od sikorki siedzi na tamtym drzewie!
 Wszyscy (łącznie ze mną) wyjmują lornetki.
-Dzwońce! I to dwa!-mówi rozradowana Pani Beata.-Na czubku świerku jest trzeci.-dodaje po chwili.
Po chwili...
-Dudek! Dasz aparat? My zapomnieliśmy-rzekłam.
-Ja również nie mam.-odpowiedziała koleżanka.
-Szkoda.- odparłam.

Nawet przy ptaku ZP 2014 nie można stać wiecznie. Ruszamy w dalszą drogę. Po pięciu minutach ukazuje się nam Jeziorko Wilanowskie.
-Tato, to coś to nie krzyżówka-pokazuje palcem na ów obiekt.
-Tak Ci się tylko zdaje. To takie światło.-powiedział ,,znawca'' :)
Chwilę potem okazuje się, że ,,to coś'' to... Samiec nurogęsi! Potem zobaczyłam, że jest jeszcze samica. Przepiękne ptaki! Wśród niezliczonych krzyżówek pływała samotna łyska i kormoran. Na brzegu spały dwa łabędzie nieme. Jeden był młody (brązowawa szyja). Ruszamy. Wchodzimy do Rezerwatu Morysin. Tam ptaki nie dopisują. Jednak po gałązkach skaczą sikorki. Oglądamy jakieś piękne ruiny i idziemy do leśniczówki. Po drodze widzimy posilającego się kwiczoła (jadł owoce  kaliny lub jarzębiny). Po odpoczynku ruszamy dalej, lecz niczego ciekawego nie ma. Dudek jest tak zmarznięta, że ciągle marudzi. Znowu widzimy jakieś jeziorko.Po niezamarzniętym kawałku pływają 4 kormorany i dużo krzyżówek. Z naszej ekipy tylko tata nie jest ani zmarznięty, ani zmęczony. Musimy się niestety odłączyć. 
-Było świetnie!-mówi wesoło tata- Ile razy w roku są takie wycieczki?
-Chyba tylko dwa razy w roku.
-Tak mało? Szkoda.
 Szliśmy przez zasypane śniegiem pole. Byliśmy zmęczeni, zmarznięci i... bardzo szczęśliwi!

Pozdrawiam 
Rudzik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze ukażą się po zatwierdzeniu.
Dzięki za każde miłe słowo!